The Daily Utah Chronicle

Alexander: The Nightmare of Being Non-Mormon in Utah

Świątynia Salt Lake Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (archiwum Kroniki.)

By CJ Alexander, Opinion Writer
September 24, 2020

Jako dziecko wojskowych, miałem kilka niesamowitych i pouczających doświadczeń. Mieszkanie w Europie przez siedem lat odmieniło moje życie. Ludzie, których spotkałem, wyznawali różne poglądy i pochodzili z różnych kultur. Powrót do Stanów Zjednoczonych był niezwykle trudny. Nie byłam przyzwyczajona do takich podobieństw między każdą napotkaną osobą. Ale jeśli przeprowadzka do Stanów Zjednoczonych po moim pobycie w Europie była trudna, to przeprowadzka do Utah była koszmarna. Nie byłem przygotowany na szok kulturowy związany z życiem w sercu Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.

W Utah wydawało się, że wszyscy są tacy sami. Te same przekonania, ta sama religia, te same twarze. Już wcześniej byłam przerażona całkowitym brakiem różnorodności, byłam bardzo zdezorientowana faktem, że większość moich sąsiadów, kolegów z klasy i nauczycieli była członkami LDS, i że często narzucali mi swoje przekonania. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam. Czy chodziło o moje ubrania, moje przyszłe pragnienia czy moją wymarzoną pracę, byłam ciągle bombardowana pytaniami, krytyką i przekonaniami LDS, które nie były moimi własnymi.

Nie jestem jedyną osobą nie-LDS w Utah, która doświadczyła takiego traktowania. Takie zachowanie jest niewiarygodnie niepożądane i często męczące. My, nie-członkowie, mamy tego dość. Praktykujący mormoni muszą wykonać lepszą pracę, szanując wartości religijne innych Utahns, a nie narzucając swoje własne.

Utah jest swoją własną małą bańką. Społeczeństwo tutaj jest zasadniczo homogeniczne, z 90% mieszkańców jest białych, 62% jest LDS, a 54% jest republikanami. Oczywiście, dane te mogą się różnić w różnych częściach Utah, ale rażącym faktem jest to, że Utah nie jest aż tak zróżnicowane – i że homogeniczność tutejszej kultury prowadzi do zgodności przekonań.

Gdzie mieszkałem, w Plain City (niesamowicie wygodna nazwa dla typu ludzi, którzy tam mieszkali), nie mogłem po prostu iść z prądem. Musiałem się wtopić, religijnie i demograficznie. Nauczyciele i koledzy z klasy wydawali się przerażeni, gdy dowiedzieli się, że nie jestem wyznawcą Kościoła Jezusa Chrystusa. Witali mnie sapaniem i gapieniem się, co tylko pogarszało sytuację. Kiedy zadawałem pytania na temat religii, czy to o oddziały czy szaty świątynne, byłem traktowany z podejrzliwością lub wyśmiewany. Czułam się jak wyrzutek. Wybieliłam swój wygląd, prostując i tonując moje kręcone włosy. Zmieniłam słownictwo i ubiór, aby dostosować się do konserwatywnych wartości mormońskich. Stłumiłam nawet własne przekonania religijne w obawie przed zakłóceniem status quo. Moi mormońscy przyjaciele nie zdawali sobie sprawy z tego, jak trudno jest być podwójną mniejszością: Czarną i nie-LDS.

W końcu zrozumiałam, że nie wszyscy członkowie Kościoła są tak samo natarczywi i że irytujące zachowanie jednego nie równa się zachowaniu wszystkich. Niektórzy z moich najbliższych przyjaciół mormonów otworzyli się przede mną, tak jak ja przed nimi, i byliśmy w stanie dzielić się naszymi przekonaniami, wartościami i doświadczeniami z wzajemnym szacunkiem. Jednak nawet z tym nowym zrozumieniem wiedziałam, że skrajnie misjonarska kultura mormonizmu w Utah wymagała – i nadal wymaga – zmian na lepsze.

Nie jestem do końca pewna, dlaczego niektórzy mormoni czują potrzebę narzucania swoich przekonań innym. Może ich doktryny i postawa misjonarska wyjaśniają ich zapał do głoszenia swojej ewangelii każdemu, kto zechce słuchać. Może ciągłe afirmacje ze strony wybranych urzędników i proroków Kościoła Świętych w Dniach Ostatnich utrwalają kulturę mormonów. Być może historyczne korzenie Kościoła w Utah podnoszą rangę mormońskich praktyk. Ale Kościół Świętych w Dniach Ostatnich i kultura Utah ciągle pozwalają i zachęcają członków do trzymania innych ludzi według ich własnych standardów, specjalnie po to, aby zachować swój własny komfort religijny i moralny (lub aby ich uprzedzenia pozostały nienaruszone).

Druzgocący wpływ tego braku różnorodności jest taki, że tracimy szersze poczucie wielowyznaniowej, wielorasowej społeczności. Ameryka rozwija się i idzie naprzód dzięki różnorodności, nowym pomysłom i różnym perspektywom. Ale gdy kultura Utah zdominowana jest przez mormonów, nie możemy nawet wyrażać nowych idei bez obawy, że zostaniemy wyśmiani lub uciszeni. Nie będziemy w stanie iść naprzód.

Nie oznacza to, że Kościół Świętych w Dniach Ostatnich nie wnosi wkładu do społeczeństwa. Mormoni, nawet przy swojej dominacji, uczynili Utah niewiarygodnie bezpiecznym i wspaniałym miejscem do życia. Ale aby każdy mógł czuć się bezpiecznie, musimy być doceniani i szanowani, szczególnie jeśli chodzi o przekonania religijne i osobiste. Dla praktykujących mormonów oznacza to zaprzestanie wygłaszania kazań lub wywierania presji na niczego nie podejrzewających sąsiadów niebędących członkami Kościoła. Dla osób niebędących członkami oznacza to odprężenie i niekrytykowanie mormońskich przyjaciół za ich przekonania. Jeśli znajdziemy w sobie siłę, aby szanować przekonania naszych współmieszkańców z Utahns, możemy sprawić, że nasze społeczności będą bezpieczne i przyjazne dla nas wszystkich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.